piątek, 3 sierpnia 2012

Moja host rodzinka!

Jestem przeszczęśliwa! Na początku czerwca dostałam mój placement, którym była samotna 65-latka w Portage w stanie Michigan. Byłam załamana, ponieważ kobieta nie miała żadnej rodziny, a jej jedyną rozrywką było oglądanie telewizji (co wymieniła 7 razy w swojej aplikacji w polu hobby). Nie tak wyobrażałam sobie moją wymianę i w końcu po przedyskutowaniu tego z moją mamą postanowiłam odmówić i poczekać na inny placement, choć nie zostało już dużo czasu. Bałam się, że mogę trafić jeszcze gorzej, albo nie trafić nigdzie. Ale na szczęście w połowie lipca dostałam nową host rodzinkę i są wspaniali! Na początku nie wiedziałam czy to oby na pewno mój placement, bo dostałam tylko maila z wiadomością, że w mojej nowej szkole wymagane są mundurki - koszulki polo w 5 kolorach (czarne, białe, szare, różowe lub niebieskie) i jeansy. Ale ja przecież nie dostałam jeszcze żadnej rodzinki! Martwiłam się, że może ktoś z organizacji z którą wyjeżdżam- CIEE pomylił się i ten mail nie był do mnie. Na szczęście, po nieprzespanej nocy, rano zadzwoniłam do Almaturu i okazało się, że na prawdę mam nową rodzinkę! Moja host mama ma 49 lat i z pochodzenia jest Polką! Od 30 lat mieszka w USA. Jej mąż jest 4 lata starszy i urodził się w USA. Oboje są dentystami, uwielbiają podróżować, zwiedzili kilkanaście krajów, lubią sport, jeżdżą na wycieczki rowerowe i mają dwa małe pieski i kota. Ich syn jest ode mnie dwa lata młodszy i będzie ze mną chodził do tego samego liceum - Matanzas High School ( http://mhspirates.com/ ). Mają też 24-letnią córkę, ale nie mieszka ona z nimi, gdyż studiuje. A co najlepsze mieszkają oni w Palm Coast na Florydzie! To mój domek


Marzyłam o tym stanie i moje marzenie się spełniło! Z mojego nowego domku można spacerkiem dojść do plaży. Wymieniliśmy już kilka maili i wydają się przesympatyczni. Właśnie wrócili z wakacji w Walencji i przygotowują się do roku szkolnego.
Tydzień temu wybrałam się do Warszawy po wizę i wczoraj już ją dostałam. W ambasadzie było całkiem zabawnie, oprócz tego, że była ogromna kolejka i trzeba było czekać dwie godziny na swoją kolej. Konsul był bardzo miły, opowiadał, że sam był na takiej wymianie w liceum w Szwajcarii i życzył mi powodzenia : )
Nawiązałam też już kontakt z moją koordynatorką - Mindy. Jest na prawdę świetna i pomocna, wciąż do mnie pisze i opowiada o Palm Coast. Powiedziała też, że może zabrać mnie ze swoimi córkami do Disney Worldu na święto dziękczynienia!  Jest on w Orlando, oddalonym tylko o 1,5 godziny od mojego miasta.
Wylatuję już w przyszły wtorek o 6 rano na 3 dniowy Orientation Camp w Nowym Jorku, a w czwartek będę już w Palm Coast!
Trasa mojego lotu to - Gdańsk - Kopenhaga - Nowy Jork, czyli 12 godzin w podróży : ) Na szczęście dzięki zmianie czasu na miejscu będę tego samego dnia o 12.
Czas na wielkie pakowanie i pożegnanie z bliskimi, czego boję się najbardziej. Życzcie mi powodzenia!